Jak zwykle, Gerard położył gdzieś swój sprzęt treningowy i przetrząsa całą villę w poszukiwaniu torby Nike. Dlaczego on jej nigdy nie kładzie na jednym, tym samym, miejscu? Co w tym jest trudnego? Ehh... zrozumieć logikę mężczyzny to tak jakby próbować rozgryźć dlaczego alfabet zaczyna się od litery 'a'. Co innego pozostało mi teraz zrobić, jak nie pomóc mojemu narzeczonemu w poszukiwaniach? Niechętnie podniosłam się z fotela i odstawiłam zimne już Latte na ławę w salonie. Poszłam w kierunku ogromnej szafy znajdującej się na korytarzu naszego obszernego domu i co znalazłam? Zgubę Pique!

- Bo Ty kochanie jesteś cudowna. - odpowiedział i delikatnie cmoknął mnie Hiszpan. - Muszę lecieć. Do zobaczenia na Camp Nou.
Mimo iż jestem z Pique od 6 miesięcy nigdy nie byłam na Camp Nou. Nigdy nie widziałam jak gra mój narzeczony. A dzisiaj przytrafiła się akurat świetna okazja. Barcelona gra dzisiaj ostatni mecz w tym sezonie i będzie oficjalnie świętować osiągnięcie pierwszego miejsca w La Liga. I będzie to również powitanie Cesca, który po rocznym wypożyczeniu do Arsenalu wraca do Barcelony. Nie dość, że dzisiaj pierwszy raz zobaczę Camp Nou na żywo to jeszcze będzie to moje pierwsze spotkanie z najlepszym przyjacielem Pique. Czy się z tego cieszę? Trudno mi powiedzieć, ale raczej tak. Mimo iż mogłam ten wieczór spędzić inaczej to wiem, że Gerard będzie bardzo zadowolony z tego, że w końcu znalazłam się w jego drugim domu.
- Pani Luizo, ktoś do Pana Pique. - zawołała Melissa, nasza gosposia.
- Już idę Melisso.
Niezbyt chętnie ruszyłam w stronę drzwi. Pewnie to znowu jakiś fotoreporter, który chce przeprowadzić wywiad z Gerardem, albo jakaś napalona fanka, która cudem zdobyła nasz prywatny adres. Takie sytuacje to dla mnie codzienność. Jednak mimo wszystko nie potrafię zrozumieć jak te hieny z gazet chcą wedrzeć się w naszą prywatność. Każdy ma prawo do prywatności
Jednak tym razem nie był to nikt z osób, które obstawiałam. Przede mną stał mężczyzna, na oko w wieku Pique. Był przystojny, z delikatnym, kilkudniowym zarostem i potarganymi włosami prezentował się dobrze. Jego budowa ciała sugerowała, że może on być sportowcem. Jego mięśnie były podkreślone obcisłym t-shirtem, a spod krótkiego rękawka dostrzec można było jakiś tatuaż. Nie miałam pojęcia, kim może być ten mężczyzna. Nigdy wcześniej kogoś takiego nie widziałam. Jestem tego pewna, bo mam pamięć do twarzy,a do twarzy takich przystojnych mężczyzn to szczególnie.
- Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Cesc Fabregas, przyszedłem do Geriego, ale chyba go nie zastałem, prawda? - zaczął
- Witam. Nie, niestety Gerard pojechał już na trening. Ale niedługo powinien wrócić. Może wejdzie pan do środka?
- Jaki tam pan, proszę, mów do mnie po imieniu, Cesc. - wyciągnął kulturalnie dłoń w moją stronę. Moją małą obsesją jest oglądanie paznokciu u ludzi nowo poznanych, bo to naprawdę może nam wiele powiedzieć o danej osobie. I muszę ze zdziwieniem przyznać, że pan Fabregas miał paznokcie idealnie wypielęgnowane. Jego dłonie były chyba gładsze od moich, co raczej się nie zdarza. Jestem u kosmetyczki na manicurze średnio raz w tygodniu.
- A Ty jak się nazywasz i kim jesteś? - moje rozmyślania przerwał przyjemny głos mężczyzny.
- Przepraszam, jak mogłam zapomnieć się przedstawić. - zaśmiałam się zawstydzona. - Mam na imię Luiza i jestem narzeczoną Gerarda. A pan, to znaczy Ty, kim jesteś i czemu zawdzięczam Twoją wizytę tutaj?
- Jestem jego najlepszym przyjacielem, Pique nigdy nie wspominał o mnie? Ja mu dam, gorzko tego pożałuje. W sumie muszę jeszcze z nim porozmawiać o tym, że ukrywał przede mną taką ślicznotkę, czyżby bał się, że mu ją odbiję. - mrugnął
- Zawstydzasz mnie. - zaczerwieniłam się. - Proszę wejdź do środka i czuj się jak u siebie. - otworzyłam drzwi szerzej.
Cesc wszedł do środka pewnie i zajął miejsce na fotelu, który stał najbliżej telewizora. Sięgnął po pilota i bez skrępowania 'skakał' po kanałach.
- Może podać coś do picia? - zapytała Melissa
- Poproszę whisky z lodem, jeśli jest. - posłał gosposi szeroki uśmiech.

__________________________________________________________________
Pierwszy rozdział mamy bardzo króciutki, jednak dobrze, że w ogóle jest, a to wszystko za sprawą tajemniczego anonimka z aska :) Prawie zapomniałam już o tym blogu, ale dzisiaj coś mnie naszło i coś naskrobałam wam. Czekam na wasze opinie w komentarzach :)